Moja przygoda z Sagą zaczęła się
dosyć niefortunnie. Zainteresowałem się bowiem tym systemem u
schyłku pierwszej edycji i jako niepraktykujący już rekonstruktor
od razu doceniłem fakt, iż dzięki Sadze mogę dać upust swoim
historycznym fantazjom.
Niestety po przeczytaniu podręcznika okazało
się że to gra, hmm powiedzmy: parahistoryczna. Jej planszówkowy
charakter i małe znaczenie manewrów na stole spowodowały że moi
Normanowie przeleżeli w pudełku lat parę. Jak nigdy zasugerowałem
się krążącymi wówczas wśród moich współgraczy
nieprzychylnymi opiniami o tym systemie. W międzyczasie nastała
druga edycja i pojawiły się nowe podręczniki które zakupiłem
natychmiast. Niestety zapał znów przygasł na rzecz innych systemów
wtym niekoniecznie historycznych. Po kilku latach spoglądania z
wyrzutem sumienia na pudełko z normandzkim starterem podjąłem
decyzję że czas je sprzedać. Na szczęście w Klubie Gier Alchemia
natknąłem się na ludzi grających w ten System i wreszcie dzięki
uprzejmości kolegi dane mi było stoczyć pierwszą bitwę. No i
muszę tu, o zgrozo, publicznie odszczekać te wszystkie kalumnie,
którymi dosyć hojnie obdarzałem ów system. Co niniejszym czynię:
Hał hał.
Saga okazała się być świetną, szybką, dającą
wiele radości podczas rozgrywki grą jakiej od wielu lat brakowało
na rynku. Prostota składania armii, historyczne i przede wszystkim
tanie oraz dostępne modele tylko podnoszą jej atrakcyjność. Do
tego dodać należy, iż to, czego tak się niesłusznie obawiałem,
że gra ta będąc z pogranicza bitewniaka i planszówki, łączy i
płynnie spaja te dwa światy. No ale koniec tych peanów, bo gotów
jesteś pomyśleć drogi czytelniku iżem zwykły hultaj i nicpoń,
klasyczny zbir internetowy, który za kilka monet gotów jest napisać
co każą.
Koniec końców Normanowie poleżeli w pudle jeszcze
pewien czas, bowiem Saga rozwinęła się o Erę Krucjat. Gdy tylko
dowiedziałem się, że jedną z frakcji w tej erze są Krzyżacy
wybór był prosty jako że dzieje tego zakonu interesują mnie od
lat wielu. W krótkim czasie zostałem szczęśliwym posiadaczem tej
armii i od tej pory niejeden stół bitewny spłynął plastikową
krwią pogan i tych którzy myśleli iż bezkarnie można niepokoić
sławnego Komtura Zygfryda de Löwe.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie
podszedł do budowy mojej armii troszeczkę inaczej. Otóż
pomyślałem sobie dlaczego by nie poszperać w księgach i nie
odszukać postaci historycznych których awatarami będą figurki na
stole bitewnym. Ale o tym w kolejnym poście dotyczącym Sagi.
Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuń